Kolejna śnieżna wędrówka. Tym razem niebiosa były odrobinę łaskawsze i momentami wyglądało
Wczoraj odwiedziłam las, w którym rzadziej bywam i odkryłam w nim coś nowego, co pozytywnie mnie zaskoczyło – budki lęgowe dla ptaków.
Gorzej było z grzybami, ale zawsze coś tam w obiektyw wpadło. Oczywiście dominowały skórniki i inne nadrzewne.
Kolejne zaskoczenie – jakiś śniegolubny pajączek, który biegł tak szybko, jakby go w pięty paliło. Ale dawał radę.
Potem była sesja żagwi zimowych i rozszczepek. Już miałam wracać, gdy podkusiło mnie zajrzeć do miejscówki czarek.
Fajna kolczasta rybka na ostatniej fotce, prawda? Zboczenie z drogi do domu zaowocowało kolejnymi znaleziskami, z których najbardziej ucieszyła mnie kępka grzybówki dzwoneczkowatej i całej kolonii szyszkolubek kolczastych.
Udany czterogodzinny rekonesans wypada podsumować jakimś bonusem. Tym razem pochwalę się raniuszkami. Co prawda jakość zdjęć nie powala, ale i tak jestem dumna, że udało mi się uchwycić te ruchliwe kłębuszki w kadr. Widywałam je w ostatnich czasach prawie na każdym wypadzie, ale nigdy nie udało mi się zrobić im zdjęcia. Rozdokazywane stadko liczyło 8 sztuk.