Udostępnij:
Suszarka tyra, ja sobie
sączę i próbuję ułożyć w miarę wygodnie obolałe stopy. 7 godzin w lesie swoje robi. Na pocżątek dziękuję Ci, Jozefg, za tę cenną uwagę o rękawiczkach. Sama nie wpadłabym na to a bardzo mi się przydały. Mój wypad na początku nie zapowiadał się rewelacyjnie. Chodziłam po pustym lesie i układałam smętne wierszyki typu:
Leżę w borze
z wbitym nożem.
Chyba nikt mi nie pomoże.
Tamten orze,
tamta porze,
dzięcioł czegoś szuka w korze…
A ja cierpię. Boże!
Na szczęście działalność rymotwórczą przerwał mi pierwszy grzybek. Nie byle jaki.
Zaliczyłam boletusy tylko 3, ale wszystkie tak samo mnie uradowały. Plus koźlarze i różnego autoramentu podgrzybki.



Leżę w borze
z wbitym nożem.
Chyba nikt mi nie pomoże.
Tamten orze,
tamta porze,
dzięcioł czegoś szuka w korze…
A ja cierpię. Boże!
Na szczęście działalność rymotwórczą przerwał mi pierwszy grzybek. Nie byle jaki.

Nie zabrakło także na mej trasie wszędobylskich muchomorów. Co ciekawe, tylko raz widziałam czerwonego, ale że był z lekka wczorajszy
, nie załapał się na fotkę.


Plus całe mnóstwo maślanek, lakówek, grzybówek i Bóg [lub grzyboznawca
] wie, jakie jeszcze. Oczywiście tylko parę wybranych.


No cóż, mogłabym dłużej, ale jutro mam zaproszenie na grzybobranie
i jeśli moje odnóża zdzierżą
Ups, dodam, że w koszyku ponad połowa miejsca pozostała „na wakacie”. Ale co tam! Było świetnie. 

No cóż, mogłabym dłużej, ale jutro mam zaproszenie na grzybobranie





Wyświetleń: 245
Udostępnij: