Po sobotnim polowaniu na grzyby rzadkie, podczas którego nazbierałem również sporo koszykowców i zrobiłem ponad 50 km, w niedzielę postanowiłem sobie odpuścić wycieczkę Wpływ na to miała również mocno niekorzystna prognoza pogody. Gdy jednak w niedzielę rano otworzyłem oko i wyjrzałem przez okno, okazało się, że nasi „kochani” meteorolodzy znów dali ciała
Warstwy chmur, przez które licho bo licho, ale jednakże prześwitywały promyki słońca, wskazywały że w najbliższych godzinach padać nie będzie. Pozbierałem się zatem w miarę szybko, na ile pozwalają mi moje stare kości
i około 8 byłem już w lesie. Postanowiłem jednakże zbierać grzybki tylko na kartę. Do sakwy trafiły tylko dwa koszykowce, zgadnijcie które
I czas na fotorelację