


Nagle w lesie zapadła absolutna cisza, tak, jak to się mówi, aż dzwoniąca w uszach, wszystkie ptaki umilkły. A po chwili zrobiło się prawie ciemno i tak lunęło, że zanim wyjęłam pelerynę, to już w zasadzie nie było po co


Monotonii ciąg dalszy: prawdziwki rosną gęsto, niektóre stadkami, np. taki miałam zbiorek w jednym miejscu:
Te rosły sobie na środku drogi, większość z nich „na siedząco” (a co sie będą przemęczać )
Niektóre wykazują sporo sprytu i przebiegłości, żeby się przed nami ukryć i tyleż sprytu potrzeba, żeby je w tych schowankach odkryć:
A inne są po prostu piękne:
Koźlarze czerwone też cieszą oko:
Znalazłam też parę innych koźlarzy:
ładną gromadkę malutkich borowików ceglastoporych:
podgrzybków brunatnych sztuk 3 ( ale fotka wyszła tylko jedna, reszta utonęła w strugach deszczu )
maślaczków zwyczajnych sztuk 1 i kilka maślaczków żółtych:
A jak maślaki, proszę Państwa, to … już jesień blisko słoty, pluchy, katary, jesienne chandry i depresje
… Jakie to szczęście, że grzybiarzy to nie dotyczy
Ale wracając do tematu: parę gołąbków :
parę muchomorów (pojawiło sie sporo twardawych):
I moje marzenie: kanie
Tęgoskóry oczywiście rosną gromadnie, ale tym razem nie spotkałam „przychówku”
i parę innych:
Przytargałam tej monotonii 18,5 kg, w tym ok 200 prawdziwków, zdarzają się nadgryzione przez ślimaki, ale w środku aż zdumiewająco zdrowe, dawno nie widziałam tak zdrowiutkich borowików
Mówią, że od przybytku głowa nie boli
bonusik