Dwie trzecie dnia spędziłem dziś w lesie. Pogoda idealna, ok 18 stopni, więc grzechem byłoby ślęczenie przed TV czy komputerem. Plan był opracowany na dwa dni, jednak deszczowa sobota (
) sprawiła, że chcąc go wykonać , należało rozpocząć grzybienie od samego rana. Oczekiwania były duże, szczególnie jeśli chodzi o koźlarze. Niestety, drugie tegoroczne podejście było nieudane. Do trzech razy sztuka?
Podobnie z borowikami. Miejscówki gdzie rosną usiatkowane (w tym przypadku lasy mieszane,z przewagą dębu) oraz szlachetne (lasy jodłowe), PUSTE
! Na szczęście nie wróciłem do domu z pustymi rękoma, gdyż zawieść mnie nie mogły maślaczki i…
podgrzybki. Co do tych pierwszych, strasznie robaczywe. Coś tam udało się uratować, ale ogólnie jeden robak. Podgrzybki zaś w 99 % zdrowiutkie. Tak oto w skrócie wyglądała moja, 15-majowa niedziela, spędzona w lasach Nowej Dęby i jej okolic.