Udostępnij:
25 listopada
Liczyłam na to, że kiepskie prognozy pogody na dzisiaj może jednak się nie sprawdzą, albo przynajmniej nieco się opóźnią. Niestety z precyzją szwajcarskiego zegarka zaczęło padać o godz. 12. A potem było już tylko gorzej. Jak niepyszna wróciłam ostatecznie do domu. Ale co się powłóczyłam i obfotografowałam, to moje.

A dziś było tak…Pogoda postanowiła wynagrodzić mi wczorajszą „wtopę”. A w lesie miałam prawdziwe grzybowe Eldorado. Wybrałam się w dziewicze dla mnie rejony i natknęłam się na całą masę ciekawych (jak dla mnie – grzybowego nowicjusza) okazów. Zatrzęsienie było uszaka bzowego. Udało mi się też znaleźć trochę boczniaków. Nacykałam tyle fotek, że padła mi bateria – ostatnie zdjęcia robiłam „na oparach”, ogrzewając akumulator w wewnętrznej kieszeni polara.
Wyświetleń: 210
Udostępnij: