Jeśli chodzi o mój wyjazd nad morze to byłam w Łebie i zamierzałam jechać do Stilo, gdzie rosło dużo borowików wrzosowych ale mi się sprawy skomplikowały i tam nie dotarłam.
Szukałam więc w okolicach Łeby a tam było z nimi kiepsko. Byłam 3 razy, za każdym razem w innym miejscu i w sumie trafiłam na 2 egzemplarze i to mocno przez ślimaki naruszone. Niemniej miałam je w ręce i grzybki mi się spodobały. Co zwróciło moją uwagę to ich bardzo twardy trzon. Nawet robaczywy nie był.
Przy okazji fotografowałam inne grzybki, z niektórymi się spotkałam po raz pierwszy w realu np. ze świecznicą rozgałęzioną czy płachetką ( bo to chyba ona była? ).
Bardzo mi się te lasy podobają. Śliczne podłoże, bardzo zielone, mech i wrzosy, przyjemnie się chodzi po takich laskach i nie sposób się tam zgubić.
Dziś prezentuję fotki z pierwszej wyprawy w dniu 17. 08.2017.
Najpierw ten nieszczęsny wrzosowy.
Zapomniałam dodać, że rosło mnóstwo różnych gołąbków, niektóre robiły za muchomory , tak im ślimaki kropki powygryzały.
Niemniej pięknie się prezentowały w tym podłożu. Przeważnie koloru czerwonego i pomarańczowego. Ja je tylko fotografowałam.
Jak już jestem przy muchomorach to były też rdzawobrązowe.
Wspominałam o świecznicy, pięknie się prezentowała i okupowała cały pień.
Spotkałam też ładne pięknorogi.
Niżej prezentuję grzybki, które rozpoznałam jako płachetki ale pierwszy raz je widziałam i pewności nie mam ? Trochę mi muchomory przypominały ale miały dość solidną konstrukcję.
Zapomniałam wspomnieć o ponurnikach aksamitnych, tych był zatrzęsienie i ogromnych rozmiarów.
Niżej kilka zdjęć tego nadmorskiego lasku. Dla mnie to było ciekawe doświadczenie bo po raz pierwszy grasowałam tam po lasach a nie tylko po plaży.
W sumie aż tak nie ubolewam nad tymi wrzosowymi bo przy okazji mogłam zobaczyć wiele innych grzybów.
I na koniec bonusiki.
Borówki, mój strój grzybowy( nigdy po lesie w klapkach nie chodziłam ) zdołałam tylko skarpety wciągnąć, żeby było bezpieczniej ale jakoś kleszczy się tam nie bałam…
Piekne zdjecia 🙂