W niedzielę 20 października wybraliśmy się z Jolą na spacer w kierunku pustyni.
Fala jesiennych upałów sprzyja ruchowi na świeżym powietrzu. Drzewa przyozdobione złotymi barwami utrwalają nas jednak w przekonaniu, że coraz większymi krokami zbliża się zima. Trzeba się jednak cieszyć z każdego ciepłego dnia. Niedługo będziemy tylko wspominać i tęsknić za spacerami, podczas których w koszyku lądowały leśne skarby. Zarzucicie mi, że grzyby można zbierać cały rok. Ja jednak wolę jesień…
Późna jesień to ulubiony czas Gąski zielonki. Grzybki te rosną gromadnie, aczkolwiek trzeba się przestawić na ich zbieranie. Koszyk można napełnić bardzo szybko…
Na tej miejscówce Jola stwierdziła, że warto byłoby już wyciągnąć anużkę…
Zanim dotarliśmy do naszej ulubionej wydmy na Pustyni Kozłowskiej napełniliśmy koszyk i anużkę tymi smacznymi grzybkami.
Przy okazji mogłem jeszcze chwycić w obiektyw inne, niekoniecznie koszykowe owoce lasu i pustynne klimaty. Na linii horyzontu dało się dostrzec ledwo widoczne pasmo Karkonoszy z wybijającą się Śnieżką, a na lewo od niego już trochę
lepiej widoczny wulkan z średniowiecznym zamkiem na szczycie, Grodziec.
Dwa dni później 22 października powtórzyłem spacer, lecz samotnie. Stałem się dość wybredny – zielonki pozyskiwałem jedynie takie, które rosły głęboko w piasku.
Trafiały się miejscówki, gdzie zielonek było naprawdę sporo:
Ponownie z pełnym koszykiem zawędrowałem na wydmę. Tego dnia słońce było silniejsze a co za tym idzie, fotki inaczej naświetlone.
W drodze powrotnej trafił się jeszcze młody i zdrowy borowik i inne grzybki, które zagościły przed obiektywem aparatu
Zapraszam do galerii: