
W lesie jest taka susza, że każde stąpnięcie to szmery, szelesty, trzaski i w sumie wszystko, co mnie Ale coś jednak rośnie.
Po raz drugi znalazłam piestrzenice kasztanowate, tym razem zdecydowanie bardziej okazałe owocniki a zdziwiły mnie bardzo nowe ruliki nadrzewne, w dodatku w dwu miejscach. Raczej warunki nie sprzyjają śluzowcom, a tu taki zonk.
Na deser zostawiłam sobie miejscówkę smardzówki czeskiej. Niestety temperatura robi swoje. Pojawiły się może ze 3 nowe grzybaski a te znalezione poprzednio zaliczają zgon z gorąca. Naprawdę
jest niezbędny.
I na koniec dzwonkówka wiosenna, niestety tylko dwa owocniki. Ale lepszy rydz niż rydzyk…
To ku pokrzepieniu serc trochę kwiecia.