Udostępnij:
Druga część mojej sobotniej odysei. Po wyczynach w buczynie
wkroczyłam w las mieszany. Znowu sporo nadrzewnych – skórniki szorstkie i krwawiące, drewniaki, kisielnice tym razem karmelowate, znowu próchnilce i od czasu do czasu jakieś zmarnowane maślanki i w całkiem niezłej kondycji, choć poobgryzane, gołąbki. I grzybki tajemnicze, nie do końca określone bo bez
Tak sobie szłam przed siebie, prowadziły mnie drogi i bezdroża, a że doskonale znane, mogłam się skupić na „wyhaczaniu” grzybasków.




Ale gwoli ścisłości, małe co nieco wczoraj zebrałam.
Były też grzybki po raz pierwszy trafione
I grzybki niejako firmowe:
I grzybki z ogniska…
A gdy wracałam, musiałam zaufać zalanemu [cokolwiek to znaczy] mostkowi. Niestety fotkę gdzieś mi wcięło, więc zakończę akcentem robalkowo-kwiatowym.
Wyświetleń: 442
Udostępnij: