To była cudna eskapada

To była cudna eskapada
Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

 

„Najdejszła wiekopomna chwiła” – powiedziałby klasyk – dziś moja ostatnia zaległa fotorelacja. :mrgreen: We wtorek popadało, środa zapowiadała się w miarę pogodnie. Przyznam się bez bicia, że to, co Sysunie lubią najbardziej, to cisza i bezludzie, więc z ulgą przyjęłam, że zostałam wystawiona do wiatru i do lasu idę sama. Na dobry początek w ptaszarni ;) koło działek upolowałam jakieś dwa NN-y: pliszkę [?] i tajemnicze żółtawe grzybaski [podsuszona wilgotnica?].

   

W lesie jest już jesiennie. Pojawił się ten cudny zapach wilgotnej ściółki, grzybów, świeżo spadłych liści i Bóg wie, czego jeszcze, co tworzy ten jedyny w swoim rodzaju aromat, który tak nas kręci. :lol: Jak o tym myślę, od razu mam ochotę rzucać wszystko i wiać do lasu. Ale do rzeczy! Szłam sobie bez planu, gdzie mnie oczy i obiektyw poniosły. „Puchła” karta pamięci i zapełniał się koszyk.

   
   
   

W chaszczach pod modrzewiami zażółciło się od maślaków.

   

Między sosnami co rusz pojawiały się brunatne łepetyny podgrzybków.

   

Maślaki pstre nęciły oko w sąsiedztwie chrobotków.

 

Ale jeszcze ładniej prezentowały się masowo rosnące gołąbki. :)

   

Las podarował mi także kolejny okaz „czerwonolistnego” podgrzybka tęgoskórowego. :ok: :jupi:

 

I wiele innych grzybasków – nadrzewnych i wyrastających z ziemi.

   
   
   

Co ciekawe, gdy zaczęłam myśleć racjonalnie i próbowałam wyjść z lasu, ciągle pojawiały się nowe okazy – nawet Król Kniei Boletus edulis – i zamiast wracać, robiłam wciąż nowe pętle i zakola. Było już koło 16.00. :zhm:

  

W końcu koszyk zaczął mi ciążyć a nogi zrobiły się dziwnie oporne w stawianiu kroków. Pora wracać.

  

Ale, ale… Co ja widzę?! To nie jest za dobry znak. Pojawiły się pierwsze wodnichy późne. :shock:

 

No cóż. Tu skończyć mi wypada – to była cudna eskapada. :jupi: :papa:

Wyświetleń: 533


Udostępnij:
  •  
  •   
  •  

Dodaj komentarz