Kolejna moja wrześniowa relacja z lasu.
Tym razem pojechałam blisko i nie liczyłam na żadne grzybki jadalne ale miałam ochotę trochę wynalazków pofocić i cel osiągnęłam.
Jednak przy okazji trafił mi się wyjątkowy borowik usiatkowany i to całkiem zdrowy. Nigdy w swojej karierze takiego dużego borowika nie znalazłam.
Dla ludzi, którzy znajdują takie kolosy ponad kilogramowe to żaden wyczyn ale ten był wyjątkowy. Nie żaden kapeć ale taki zdrowy i piękny.
Spędziłam przy nim dużo czasu…oj dużo…
Miał długą sesję bo przeżył ci on ze mną…przeżył…zanim trafił do gara. Nawet na suszarce był fotografowany ale te fotki już sobie daruję.
Więc najpierw ten borowik a wynalazki na drugim miejscu.
I jeszcze te duże białe grzyby, o które pytałam w Pytaniu do grzyboznawcy? Uważam, ze to mleczaj chrząstka ale to moje rozpoznanie…
I jeszcze były kanie, których w tym roku mam przesyt bo ciągle je mam na okrągło.