Sobotni syndrom działa niezawodnie. Dziś zaskoczył trochę później, ale już o 10.00 zażywałam przyjemności
poszukiwacza. Poszłam typowo rekreacyjnie, a że w plecaku noszę anużkę…
No cóż, nieuchronnie kończą się jesienne wypasy, do późnojesiennych grzybków oprócz wodnich późnych i płomiennic dopisuję dziś żagiew zimową. A teraz będzie o jednym pniaczku, ale innym niż kiedyś. W zestawie: malusie płomiennice, chrząstkoskórniki purpurowe, galaretnica mięsista i… buszujące między nimi kowale. Moje sokole oko dopiero na
komputerze dostrzegło jakieś tajemnicze kulki na fotce obok płomiennic.
I cóż, do następnego razu.
Sysunia