Niedzielna wycieczka zaowocowała namierzeniem nowego stanowiska podgrzybka pasożytniczego i szczerze mówiąc to one „uratowały imprezę”, bo liczyłem na dużo więcej gatunków. Niestety z wynalazkami było dość mizernie w odwiedzanych lasach, ale co się dziwić, pomimo zdarzających się od czasu do czasu opadów, to stan wód powierzchniowych jest godny pożałowania. Niech świadczy o tym poniższe zdjęcie i fakt, że wcześniej, z powodu rozlewiska, nigdy nie udało mi się wejść tam tak głęboko.
A poniżej „bohaterowie” niedzielnej wycieczki i (nie)cała reszta grzybasów
gonzo