Szmaciaki mają to do siebie, że dość silnie wrastają w ziemię. Łącząc to z ich kruchością, pojawia się zagadnienie przy oczyszczeniu - schodzi na to sporo czasu. I to właśnie pierwsze zagadnienie - czy macie sprawdzone sposoby na ich sprawne oczyszczanie, żeby potem za dużo nie "zgrzytać"?

Drugie pytanie to właśnie kwestia ich wyciągania z ziemi. Często sam trzon siedzi głęboko w ziemi. Czy tak samo jak w przypadku innych, klasycznych koszykowców, należy go w całości wyciągnąć? Prawdopodobnie i tak do spożycia się nie nada, więc lepiej go wtedy na miejscu zostawić? Prośba o parę słów rady, chciałbym tu zachować leśną etykietę
