damianeczunieczek, bo niektórzy wiadrowicze i reklamówkowicze są zawsze mądrzejsi, ...bo przecież tak zbierają z dziada pradziada! , więc nic im nie będzie. Jak się niektórym przysłuchać to gotowi nawet potwierdzić, że Juliusz Cezar też zbierał grzyby w plastikowe wiadra i reklamówki. Ciekawe tylko gdzie miał tę swoją fabryczkę tworzyw sztucznych
Ja też czasem zbieram w zwykłe wiaderko, gdy koszyka "zabraknie" (i gdy mam to wiaderko, bo nie zawsze się pałęta po bagażniku). Ale w taki sposób zbieram tylko jedne grzybasy - opieńki. Mają twardą i dość suchą "konstrukcję", więc nie robi się z nich kisnące błoto. Do tego zbiera się je szybko, a u mnie ich pobyt w wiadrze trwa dokładnie tyle ile moja droga z opieńkowego stanowiska do auta. Tam zaraz wysypuję zawartość na zaścielone tylne siedzenie i mogą sobie oddychać do woli. Można więc czasem skorzystać z wiaderka, tylko trzeba to robić z "pomyślunkiem"
Nieraz widzę jak ktoś zbiera w zwykłe wiadro maślaki i to takie mokrusieńkie, ociekające śluzem
Ale to jeszcze nic - "najlepsi" są zbieracze pakujący maślaki do reklamówki. Idzie sobie taki z trzema reklamówkami naraz... Dwie pełne maślaków ciągnie już po ziemi obijając je od drzewa do drzewa (bo już ciężko nieść), a trzecią właśnie kończy dopełniać. Trzy reklamówki maślakowego błota
Widziałem też kiedyś dwóch "magików" z wielkim jutowym worem (taki ciut większy niż typowy "młyński" na mąkę). We dwóch zbierali, we dwóch ten wór co raz przestawiali (bo jeden chyba nie dawał rady). Maślaków było co prawda mnóstwo i zbierało się je szybko, ale wystarczy sobie wyobrazić co było w tym ciągle przestawianym worze - tak mniej więcej od połowy w dół
Chłopaki poszli na całość
No ale cóż... To już ich jest sprawa, jaka im z tego potem wyjdzie strawa...