Dzień dzisiejszy jest małym świętem dla fanów kolejnictwa z południowej Małopolski. Otóż ze stacji Chabówka do stacji Żywiec o godzinie 09:46 wyruszył historyczny pociąg, który przybędzie do Suchej Beskidzkiej na 10:53, a ETA na stację docelową jest na godzinę 13:30, by potem objechać jeszcze trasę z Żywca do Węgierskiej Górki i z powrotem. Wyjazd powrotny z Żywca zaplanowano na godzinę 16:00, a ETA do Chabówki wyznaczony był na godzinę 19:06. W Jordanowie pociąg powinien pojawić się pomiędzy godziną 18-tą a 18:30.
Cała impreza odbywała się na wschodnim odcinku trasy CK Galicyjskiej Kolei Transwersalnej, która za K. und K. Monarchii Austrowęgierskiej ciągnęła się od słowackiej Czadcy aż do ukraińskiego Husiatyna, via Żywiec, Sucha Beskidzka, Chabówka, Rabka Zdrój, Limanowa, Nowy Sącz, Gorlice, Jasło i Sanok. Razem to jest 800 km szyn!
Dziś rano zaczailiśmy się na ten pociąg przy torach kolejowych Na Podlaskach, gdzie udało się nam sfotografować ów romantyczny i budzący tyle wspomnień skład z autentycznym, dymiącym i syczącym parą parowozem, wagonami z lat 60-tych ub. wieku i starą „kowbojką” pamiętającą czasy Franciszka Józefa cysorza i takimż bramkartem…
Trzeba dodać, że kolejarze przepuścili najpierw dwa pociągi do Zakopanego i Suchej Beskidzkiej, a dopiero potem historyczny skład dostojnie wtoczył się na tor od strony Jordanowa. Machaliśmy rękami a ludzie w lokomotywie i wagonach machali do nas. Jakże miłe wspomnienia budziło sapanie parowozu, stukot kół i zapach dymu! Zrobiłem serię zdjęć, które prezentuję powyżej i poniżej. Skład ciągnął parowóz Ty-42-107 . Parowozy serii Ty42 budowano w HCP Cegielski i w Fablok Chrzanów tuż po wojnie na podstawie pozostawionej przez Niemców dokumentacji, gotowych części i podzespołów lokomotyw serii Ty2. Budowa i parametry techniczne obu serii są identyczne. Prezentowany egzemplarz trafił do Chabówki z lokomotywowni Rybnik w 2007 roku. Producent: HCP, Poznań, rok budowy 1946, nr fabr. 2849. Dym, para, hałas, moc i jakaż romantyka dalekich podróży!
Chociaż… Dzisiejsze pociągi mimo swego nowoczesnego design’u, całej automatyki, GPS i łączności satelitarnej wcale nie są odarte z romantyki. Powiem więcej – gdziekolwiek są tory i pociągi po nich jeżdżące – tam zawsze mają miejsce wydarzenia rodem z opowiadań Stefana Grabińskiego, który chyba najbardziej ze znanych nam polskich pisarzy rozumiał ducha kolei i demona ruchu…
Pociąg retro powrócił przez stację Jordanów o godzinie 18:30, gdzie czekał na pociąg z Zakopanego jakieś 10 minut. Udało się nam zrobić znów kilka fotek i dwa filmiki. Widać było, że jadący nim ludzie byli bardzo zadowoleni…
Jest nam trudno zrozumieć to, że nasze koleje mając tory, tabor i ludzi nie chce zarabiać właśnie na turystach! Wszędzie na świecie, w normalnych krajach zarabia się na turystach, tylko nie w Polsce. Mam nadzieję, że jak kolejowi decydenci zmądrzeją, to na torach całego kraju pojawi się więcej pociągów takich, jak właśnie ten, czego i Wam i sobie życzymy.