NASZA WIOSENNA MAPA POGODY

Wraz z mapą pogody
Awatar użytkownika

Gabi
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 15395
Rejestracja: czwartek, 16 marca 2006, 14:58
Ulubione grzyby: Smardze, borowiki, kanie ...
Lokalizacja: Dijon
Pochwalił: 24 razy
Pochwalony: 2090 razy

Post autor: Gabi » czwartek, 17 czerwca 2010, 11:26

Bobik pisze:Będą nam towarzyszyły tego lata krótkotrwałe, ale bardzo silne i niebezpieczne zjawiska pogodowe, które będą przedzielone okresami dusznych upałów.
Z tym sie zgadzam, bo tutaj juz w tym roku tak jest - upaly, susza, potem gwaltowne burze i na nowo to samo. Zaczelo sie tak koncem kwietnia, potem w maju, no i w czerwcu podobnie. :(


W zyciu trzeba wszystkiego poprobowac
Awatar użytkownika

Pan K.
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 6034
Rejestracja: piątek, 3 października 2008, 10:09
Ulubione grzyby: Borowik,podgrzybek,maślak,kurka,koźlaki przeróżne oraz kania.
Lokalizacja: Łódź
Pochwalony: 759 razy

Post autor: Pan K. » czwartek, 17 czerwca 2010, 11:36

Słonecznie, czasami jakieś bałwanki przetoczą się przez niebo :) +18


Awatar użytkownika

Hudy
Moderator
Moderator
Posty: 21781
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 17:44
Ulubione grzyby: drożdże... upłynnione ;)
Lokalizacja: Wilga
Pochwalony: 314 razy

Post autor: Hudy » czwartek, 17 czerwca 2010, 11:41

+21, słońce i chmury :)


Moja nauka poszła w las :)
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » czwartek, 17 czerwca 2010, 13:08

Traktat o tegorocznej powodzi

Stanisław Bednarz

Jest już 13 czerwca właśnie tej nocy przeszła gwałtowna nawałnica z atakiem na szczęście krótkim huraganowego wiatru, że aż drzewami gięło, niebo rozświetlały upiorne błyskawice. Chodzę po lesie i sprawdzam co złamało. Potężna osika leży złamana. Rozmyślam nad wszystkimi wydarzeniami, które dotknęły nas w ciągu ostatnich 40 dni. Czy faktycznie karze nas Bóg za nasze grzechy jak powiadają księża, czy ziszcza się proroctwo profesor Haliny Lorentz z IMGW która mówiła o nasileniu gwałtownych zjawisk przedzielonych okresami afrykańskich upałów w związku z trwałą przebudową układów barycznych. Obserwuje z lękiem i trwoga wszystkie te zdarzenia począwszy od połowy maja. Refleksje są różnorodne i zmieniające się zbiegiem czasu i zdarzeń. Postaram się podzielić z czytelnikami moimi obserwacjami i przemyśleniami chronologicznie dzień po dniu.

Tak się złożyło że okres od 1 do 9 maja spędziłem poza granicami kraju. Gdy przyjechałem okazało się że do dnia 9 maja spadło już 100 mm deszczu, przy czym za sam długi weekend 1-4 spadło 78 mm. Jest to ilość zbliżona do normy całego maja , a dopiero jest dziewiąty. Obserwuje pierwsze obrywy brzegowe w Toporzysku i myślę sobie co będzie dalej jeśli już stateczność skarp się obniża. Od 9 do 12 maja niejakie uspokojenie ale coś tam popaduje codziennie. Najgorsze przed nami.

12 maja
Po południu przeszła gwałtowna burza od wschodu. W dzieciństwie zawsze straszono mnie burzami od Lubonia twierdzono że są gorsze od tych z zachodu zwłaszcza jeśli idzie o nawodnienie. Nie było frontu , nie było wichru po prostu zagrzmiało parę razy ale spadło aż 47 mm deszczu w ciągu niecałych 2 godzin. Boję się cały czas o osuwiska gdyż suma od początku maja zbliża się do 150 mm w dość krótkim odstępie. Na razie tylko o te płytkie wietrzelinowe bo ilość opadów na razie nie upoważnia do leku o te głębokie skalne. Ale wszystko przed nami , co się odwlecze to nie uciecze.

14 maja
Prognozy wieją zgrozą. Ponoć zbliża się niż genueński największy sprawca powodzi w Karpatach. Wieje grozą gdyż taki układ baryczny wywołał m.in. powódź 1997 i wiele innych. Dlaczego tak się dzieje. Winny jest paradoksalnie wyż azorski, który zamiast siedzieć jak nazwa mówi na archipelagiem Azorów zawędrował daleko na północ. Niże atlantyckie nie mogą iść na Wielka Brytanie i dalej na zachód tylko skręcają na Hiszpanie potem nad Majorkę tam pompują wodę w niesamowitych ilościach z nagrzanego Morza Śródziemnego. Idą dalej na Genuę , przechodzą nad Austrią i kierują się na Bramę Morawską. Zbliżając się nad Karpaty ochładzają się powietrzem z północy i spuszczają wodę w monstrualnych ilościach nad Jesioniki w Czechach, Beskid Śląski, Żywiecki i Makowski. Zachowaj nas Panie. Do tego codziennie coś tam popaduje. Kropla do kropli.

15 maja
Nadszedł w godzinach wieczornych. Meteorolodzy nadają mu wdzięczne imię Jolanta. Tak się składa że cyklonalne niże w Europie otrzymują imiona żeńskie, a pogodne stacjonarne wyże imiona męskie. Żona protestuje, ja się drażnię że podkreślają przewrotność natury kobiecej. Ale nie pora na żarty. Cała noc z 15/16 leje na razie umiarkowanie (27,5 mm). Siła niżu na razie wyzywa się na Węgrzech i Słowacji. Na nas przyjdzie pora

16 maja
Zgroza leje cały dzień i całą noc nieprzerwanymi strugami zimnego deszczu. W Tatrach śnieżyce. Deszczowi towarzyszy silny wiatr potęgujący chłód. Rzeki przybierają w oczach , wieczór są już po wyżej alarmowych. Leje nie tylko nad górami ale też nad Pogórzem i Krakowem. Gminy i powiaty zachodniej Małopolski w tym powiat suski w nocy z 16/17 ogłaszają alarm przeciwpowodziowy. Jak to wygląda na Skawie w Jordanowie. Stan ostrzegawczy 270 przekroczony już o 12 w południe, stan alarmowy 350 około 2-giej w nocy.
Siedzę przy danych z radaru opadowego nie ma nadziei, chmury kotłują się w miejscu.

17 maja
Najbardziej krytyczny dzień. Rano o 8 godzinie Skawa osiągnęła dawno nie notowany poziom 418 cm. Wtedy zalewa boisko i domy w stronę Toporzyska. Ostatni raz poziom 400 Skawa osiągnęła w 2001 roku było 480 cm. Spadły niesamowite ilości deszczu i podobnie jak w 1970 i w 2001 uformowały się centra opadowe na Leskowcu gdzie za dobę spadło 171 mm i w Bogdanówce gdzie spadło 186 mm. W Beskidzie Śląskim również 180 mm. Średnio w dorzeczu Skawy spadło średnio 104 mm, a w Jordanowie 94 mm. Powódź na razie oszczędza zlewnie Dunajca dalej na wschód i Tatry ale ich też dopadnie kwestia czasu. To są ilości anormalne nawet dla lipca, a co dopiero dla maja. Próbuje odgrzebać z notatek kwestie powodzi majowych. Ostatnia wielka powódź majowa z podwójna kulminacją miała miejsce w 1940, była okupacja były ważniejsze problemy zatarła się w pamięci ludzkiej. W 1987 około 23 maja lało w Jordanowie przez 72 godziny Skawa osiągnęła 402 spłynęło szybko bo nie było poprzedzona wcześniejszymi opadami, woda nie wkroczyło na boisko, tylko w Toporzysku utopił się człowiek. Teraz Skawa wylewa na łąki na Międzywodach i w obrębie meandrów między Jordanowem, Bystrą. W sumie to zbawienne prąd wyhamowuje, poziom sie obniża i do Osielca fala przychodzi spłaszczona. Są to naturalne foldery chroniące niżej położone obszary zabudowane. Pewni „uczeni” chcą takie odcinki prostować. Szczególnie prostowanie rzek upodobał sobie w zaborze pruskim cesarz Wilhelm. Według niego musiał być „ordnung” rzeka musiała płynąc prosto według rozkazu czynić pożytek i nie wyczyniać żadnych brewerii. Nasi decydenci w RZGW myślą techniczną są w XIX wieku, podczas gdy współcześni Niemcy preferują biologiczną zabudowę ,nasi robili do niedawnych lat betonowe koryta. Efekty widziałem jadąc rano ze strwożonym sercem do Suchej. Pomiędzy Sucha ,a Makowem dopływy ujęte w betonowe koryta zatkały się rumoszem ominęły wąskie przepusty pod drogą krajową i rozlały się jak chciały na drogę ,domostwa. Nie założono łapaczy przeciw rumoszowych , a woda ujęta w betonowe koryta nie wlekła , a niosła piekielnym tempem rumowisko.

W Suchej wpadłem w wir sztabu przeciwpowodziowego. Złe informacje o mostach. Uszkodziło most na Skawie w Zembrzycach , uszkodziło most w Marcówce i Targoszowie, dziesiątki podmyć, nieśmiało pojawiają się zwiastuny pierwszych na razie płytkich osuwisk m.in. przy drodze krajowej obok kamieniołomu w Suchej.

18 maja
Horroru dzień drugi. Na chwilę nie padało co pozwoliło wodzie w Jordanowie opaść o 5 rano do poziomu 282 lecz znów zaczęło intensywnie lać. Lało jak z cebra do 14 poziom Skawy w Jordanowie znów osiągnął 340 cm. Fala kulminacyjna doszła do Krakowa. Byłaby większa gdyby zapora w Świnnej Porębie jeszcze nie ukończona samoistnie nie zaczęła napełniać zbiornika. Zamknięto most Dębnicki gdyż poziom wody podniósł się do poziomu nie notowanego od 1970 roku przepływa w ciągu sekundy 2300 m³ , w opisywanym wcześnie maju 1940 przepływało 2100 m³. Aby ta ilość sobie wyobrazić wspomnijmy że na Skawie przy maksymalnych stanach powyżej 400 cm płynie na sekundę 87m³. Gdzieś tam oczywiście przerwało wały w Płaszowie. Na kopcu Piłsudskiego zeszło osuwisko rzadkość dla Krakowa. Z peryferycznego osiedla Bace pomiędzy Suchą, a Zembrzycami płynie niepokojący sygnał - osuwa się stok zagraża budynkom, pękają drzewa. Spadło mniej opadu w Jordanowie 55 mm, na Leskowcu znów 78 mm. W niektórych miejscach poziom miesięczny zbliża się do nigdy nie notowanego stanu około 400 mm.

19 maja
Horror hydrologiczny nieco zelżał Skawa w Jordanowie opadła poniżej ostrzegawczego. Spadło w Jordanowie tylko „około 30 mm. Ale rodzi się nowy kataklizm zewsząd w Karpatach ujawniają się osuwiska. Najgorsze w Lanckoronie i w okolicach Limanowej. Przy progu opadowym ponad 400 mm, gdy opad jest w krótkim czasie naukowcy stwierdzają sucho – „następuje powszechna utrata stateczności stoków”. I stało się, złe wieści płyną z nawet z okolic Gdowa , z korony jezior zaporowych łącznie już około 130 osuwisk. Część z nich uruchomiana została wskutek poślizgu na warstwie namokniętych łupków ilastych, które wtedy działają jak smar, ale tam gdzie występują tylko gliny wietrzelinowe następuje upłynnienie glin. Niekiedy za dużo rurek drenarskich, odpływów z przydomowych oczyszczalni ma wyloty w nieprzepuszczalnych glinach. Powódź dotarła dopiero na Orawę którą pierwszy atak nie dotknął , rozwścieczony Syhlec przyniósł z Babiej takie ilości wody że rozlał się na całą wieś. Obrona mostu Dębnickiego trwa.

20 maja
Nieco ulgi spadło poniżej 15 mm. Powódź dochodzi Wisłą do Ziemi Sandomierskiej. Ujawniają się pierwsze na razie nieznaczne pęknięcia na stoku w Tarnawie Dolnej w powiecie suskim. Jeszcze o niej usłyszycie. Na ziemi sandomierskiej tworzą się wskutek pęknięcia wałów wielkie rozlewiska o rozmiarach jeziora Śniardwy, cmentarze stoją zatopione po czubki krzyży. Wszędzie bura woda koloru „cappuccino”.

21 maja
U nas po raz pierwszy ukazał się rąbek słońca. Horror zbliżył się do Warszawy. Bronią wałów takiej wody nie było tam od 1844 roku. Jak niewiele trzeba by zalać całą Polskę bo i w dorzeczu odry i Warty nie jest wesoło. Zalało i nie pytało się o zgodę polityków. Niektórzy ministrowie zamiast przeprowadzić merytoryczna analizę sytuacji krzyczą by strzelać do bobrów które to podobno niszczą wały. Pewnemu ministrowi osobliwie bobry pomyliły się z kretami które faktycznie ryja w wałach. Najrozsądniej zachowali się myśliwi – nie będą strzelać bo jest to odwracanie uwagi od odpowiedzialnych za wały i pieniądze przeznaczone na ich ochronę.

22 maja
W Warszawie stan najwyższej gotowości.

23 maja
Zielone Święta . Słonecznie. Spacer nad Skawę w okolice „Pańskiej Ławy” przy szlaku czerwonym do Bystrej. Ławy nie ma zerwana widać to na okładce naszego czasopisma toczą się bure podniesione wody bo znów w nocy spadło około 20 mm końca nie ma. Nad rzeka masa spiętrzonych drzew przyniesionych przez powódź i śmieci które zatrzymały się na tych zaporach.

26 maja
Ponieważ nie ma dnia żeby coś tam nie popadało pogarsza się sytuacja w Tarnawie Dolnej koło Zembrzyc. Szczeliny powiększają się osuwisko zaczyna przeć na drogę powiatową. Może stanie.

27 maja
Dla mnie kolejny horror. Wieczór przechodziła nad Jordanowem niewielka burza spadło gdzieś może 10 mm. Ale około 22 obserwują dane telemetryczne z posterunków wodowskazowych stwierdzam że nad Tarnawa i Błądzonką koło Suchej przechodzi oberwanie chmury. Stryszawka momentalnie w ciągu godziny przekracza o 1,5 m stan alarmowy. Myśląc że to błąd odczytu dzwonię mimo 23 godziny do kolegi ze Suchej. Mówi mi on tak gdzieś nad górą Żurawnica przeszło oberwanie chmury spadło może ponad 50 mm. - Nie bój się - powiedział mi - to już przeszło, ale przewrotnie dodaje chcesz się naprawdę bać to powiem ci - niedługo nadejdzie nowy niż z południa i będzie powtórka z powodzi. Nie spałem cała noc przeklinając Internet i to że gdyby nie on spałbym spokojnie.

28 maja
Sytuacja na osuwisku w Tarnawie w powiecie suskim pogarsza się. Wody pierwszej powodzi osiągnęły Bałtyk czyniąc po drodze bezmiar szkód.

29 maja
Pierwszy dzień w maju gdy w ogóle nie padało. W jakich annałach to zapisać.

1 czerwca
Znów groza nadszedł drugi niż z południa tym razem ochrzczony imieniem Bertholda. Imię mniej wdzięczne od Jolanty. Od północy leje. Rzeki wzbierają. Deszcz ciągły pada również cała noc z 1 na 2czerwca. Suma opadów za maj w Jordanowie około 478 mm. Ilości niewyobrażalne. Do tej pory najwyższa średnia miesięczna wynosiła około 300-350 mm i to w powodziowe lipce. Do tego czerwiec dokłada swoje.

2 czerwca.
Na Skawie i w Jordanowie średnio spadło około 50 mm ale na Markowych Szczawinach 94 mm Skawica wali jak oszalała. Skawa osiągnęła 348 cm zbliżając się do stanu alarmowego. Znów plaga osuwisk w Karpatach. Wieczór pięknie rozpogodziło się ale synoptycy mówią to nie koniec najgorsze przed nami.

3 czerwca
Boże Ciało. Procesja w promieniach słońca. Proboszcz dziękuje za słońce mówi że potrzeba go dużo. Synoptycy straszą najbliższej nocy zaleje Małopolskę.

4 czerwca
Straszliwa noc chyba takiej jeszcze nie przeżyłem. Od Lwowa w kierunku naszym około godziny 14. 3 czerwca ruszył front burzowy ze straszliwymi ilościami opadu. Około 20 był już na pograniczu województw podkarpackiego i małopolskiego około 20. stanął na chwilę nad Nowym Sączem i Muszyną czyniąc tak straszliwe spustoszenia jakich pierwsza fala nie dokonała. Około 22. śledziłem postęp tego potwornego frontu w Internecie na radarze patrząc przy tym w jakim tempie wzrasta poziom w rzekach. Około 23.45 zbliżył się do Jordanowa rozpoczynając opad. Od północy do 5-tej rano rozpoczął się straszliwy opad nad Jordanowem, front około 6. rano dotarł do linii Babia Góra-Kraków i nie posunął się dalej gdyż blokował go wyż. Front rozpoczął więc powtórna wędrówkę do Lwowa znów około 9-tej rano zlewając Jordanów z powrotem. Spadło w Jordanowie podczas tej nocy około 50 mm deszczu doprowadzając do osiągnięcia przez Skawę poziomu 398 cm na szczęście nie zalało boiska. Podczas tej nocy gdy tylko usiłowałem zasnąć co chwile budziły mnie telefony z zarządzania kryzysowego informując o szkodach. Tym razem ucierpiała Zawoja gdyż na Markowych Szczawinach znów spadło około 100 mm. Skawica osiągnęła najwyższy poziom. Znów alarm przeciwpowodziowy. Paradoksalnie najmniej ucierpiały rejony Leskowca i zachodnich krańców powiatu suskiego oraz żywiecczyzna, które tak bardzo dotknęła pierwsza fala, bo front tam nie dotarł. Najwięcej ucierpiał Nowy Sącz i Muszyna i Jasło wszystko zalane zerwało nawet stary nitowany most kolejowy olbrzymi. Ostatecznie w Jordanowie padać przestało około 10-tej i największy horror zakończył się. Zaczęła się formować druga fala powodziowa na Wiśle.

5 czerwca
Znów zaktywizowało się osuwisko w Tarnawie Dolnej. Okoliczne domy położone w pobliżu kościoła zaczęły niebezpiecznie pękać. Nastało 5 minut dla geologów którzy wyrwani zza biurek i mieszkań krakowskich blokowisk zaczęli zabawiać się w panów ludzkich losów tych którzy zamieszkują stoki. Proboszcz w Tarnawie wzniósł do nieba suplikacje. Geolodzy jednego nie wzięli pod uwagę. Stoki w niektórych miejscowościach są już zasiedlone blisko 500 –lat i jest to naturalny proces osadniczy. Nie da się ludzi całkowicie wygonić ze stoków równocześnie zabraniając budować się im w terenach zalewowych. Przecież myśląc tak należałoby wieś gdzieś przenieść w koszalińskie. Zadam przewrotne pytanie będąc równocześnie tez geologiem ale żyjącym tu wśród ludzi, nie w hermetycznym świecie prognozowań i dociekań - czy wysiedla się San Francisco które leży na uskoku św. Andrzeja i kiedyś może całkowicie ulec potędze okrutnego trzęsienia ziemi. Przecież skala zagrożeń jest nieporównywalna. Jasne jest jeśli dom jest w obrębie osuwiska nic z niego nie będzie, ale jeśli będziemy rozszerzać kołnierz bezpieczeństwa na każde zarysowanie się ściany konstrukcyjnej to uniemożliwimy ludziom życie. Owszem proces z pewna dozą prawdopodobieństwa może się rozwinąć , ale też z taka sama dozą prawdopodobieństwa na kilkanaście lat zatrzymać.

5czerwca
Rozpoczął się okres pięknej wyżowej pogody. Fala powodziowa od nowa pustoszy środkową Wisłę.

8 czerwca
Pośród pięknej pogody gdy prawie w całym powiecie nie spadła kropla deszczu, nad Jordanowem ,Toporzyskiem uformowała się komórka burzowa i w ciągu godziny spadło 30 mm. Paradoks nikomu niepotrzebny. Zaczynają ciąć komary.

8-12 czerwca
Okres afrykańskich upałów z temperatura ponad 30 stopni. Fala powodziowa mija Warszawę jest niższa od poprzedniej. 14. czerwca fala osiągnie Bałtyk. Oznaki stabilizacji hydrologicznej i stokowej.

12 czerwca
Około 23 45 straszliwa wichura poprzedzająca burzę przez 5- minut tak szalała że była obawa o dachy i drzewa. Biły tez pioruny silne. Na szczęście straty w drzewostanie były sporadyczne. Co innego okolice Sandomierza które nie wyschły jeszcze po powodziach, padał grad wielkości kurzych jaj i drzewa waliły się na potęgę. To już było całkiem niepotrzebne. Tak powoli dobiega koniec tego serialu grozy. Wprawdzie meteorolodzy wieszczą w środę 15 jakieś ciągłe opady ale tym razem postanawiam myśleć pozytywnie i nie wierzyć im. Obym nigdy takich kronik nie musiał spisywać.

Przyroda pokazała że nie będzie słuchać ani PIS ani PO ani innych konstytucyjnych i poza konstytucyjnych ośrodków władzy. Decydentom pozostaje zwalać winę na bobry i ekologów. Pocieszające jest to że mimo progu opadowego około 500 mm w ciągi 40 dni straty w obszarze okolic Jordanowa na tle innych regionów możemy uznać za umiarkowane.


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Zenit
Założyciel strony oraz forum
Założyciel strony oraz forum
Posty: 73060
Rejestracja: sobota, 26 listopada 2005, 22:30
Imię: Wiesław
Ulubione grzyby: Smardze...
Lokalizacja: Kraków
Pochwalił: 48860 razy
Pochwalony: 9013 razy
Kontakt:

Post autor: Zenit » czwartek, 17 czerwca 2010, 14:19

Bobik, Bardzo spodobał mi się ten tekst i podsumowanie - mogę zrobić z tego niusika na główną stronę ? - Wkleisz to ja to dokończę.


Zenit - Wiesław Kamiński Grzyboznawca nr 1561
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 -> https://nagrzyby.pl/galeria/main.php


Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
Awatar użytkownika

Ania
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 18098
Rejestracja: sobota, 30 lipca 2005, 22:48
Ulubione grzyby: przede wszystkim borowiczki, a potem pozostałe
Lokalizacja: Krosno
Pochwalił: 297 razy
Pochwalony: 1523 razy

Post autor: Ania » czwartek, 17 czerwca 2010, 16:28

Słonecznie, ze ślicznymi chmurkami na błękitnym niebie i lekkim powiewem wiatru, ciepło, +35 od słonecznej strony lecz nie w pełnym słońcu :mrgreen:


...i kiedy przyjdą dni deszczowe, naucz się przechodzić między kroplami
_________________________
Ania :)
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » czwartek, 17 czerwca 2010, 18:31

Zenit pisze:Bobik, Bardzo spodobał mi się ten tekst i podsumowanie - mogę zrobić z tego niusika na główną stronę ? - Wkleisz to ja to dokończę.
Tekst nie jest mój, ale jego autor się zgadza.


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Zenit
Założyciel strony oraz forum
Założyciel strony oraz forum
Posty: 73060
Rejestracja: sobota, 26 listopada 2005, 22:30
Imię: Wiesław
Ulubione grzyby: Smardze...
Lokalizacja: Kraków
Pochwalił: 48860 razy
Pochwalony: 9013 razy
Kontakt:

Post autor: Zenit » czwartek, 17 czerwca 2010, 21:16

Bobik pisze:Tekst nie jest mój, ale jego autor się zgadza.
ok to zrobię niusika.


Zenit - Wiesław Kamiński Grzyboznawca nr 1561
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 -> https://nagrzyby.pl/galeria/main.php


Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » piątek, 18 czerwca 2010, 07:00

Jordanów - powtórka z wczorajszego dnia. Słonecznie, rześko, ale ciśnienie spada, co wróży zmianę pogody - niestety na gorszą...


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Hudy
Moderator
Moderator
Posty: 21781
Rejestracja: czwartek, 9 sierpnia 2007, 17:44
Ulubione grzyby: drożdże... upłynnione ;)
Lokalizacja: Wilga
Pochwalony: 314 razy

Post autor: Hudy » piątek, 18 czerwca 2010, 08:38

Ślicznie cieplutko i słonecznie, ani jednej chmurki :)


Moja nauka poszła w las :)
Awatar użytkownika

Gabi
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 15395
Rejestracja: czwartek, 16 marca 2006, 14:58
Ulubione grzyby: Smardze, borowiki, kanie ...
Lokalizacja: Dijon
Pochwalił: 24 razy
Pochwalony: 2090 razy

Post autor: Gabi » piątek, 18 czerwca 2010, 09:26

Dijon, +17°C, na niebie pare chmurek, sloneczko przygrzewa. Jutro trzeba bedzie zerknac co sie lesie dzieje. :wink: :)


W zyciu trzeba wszystkiego poprobowac
Awatar użytkownika

Pan K.
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 6034
Rejestracja: piątek, 3 października 2008, 10:09
Ulubione grzyby: Borowik,podgrzybek,maślak,kurka,koźlaki przeróżne oraz kania.
Lokalizacja: Łódź
Pochwalony: 759 razy

Post autor: Pan K. » piątek, 18 czerwca 2010, 12:40

Hudy pisze:Ślicznie cieplutko i słonecznie, ani jednej chmurki :)
Prawie tak samo, choć czasem jakiś bałwanek popłynie sobie w dal. :)


Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » piątek, 18 czerwca 2010, 13:56

POPOWODZIOWE REMANENTY

Połowa czerwca 2010 roku. Nad Europą szaleją groźne zjawiska pogodowe – zdestabilizowana maszyna pogodowa jest coraz bardziej nieprzewidywalna i nieobliczalna. Węgry, Słowacja, Czechy, Polska, część Niemiec i Austrii stanęły pod wodą. Straty poszły w miliardy złotych, forintów i euro. Skażone chemicznie i biologicznie wody zatruły częściowo basen Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego. Wodna Apokalipsa majowej i czerwcowej Gigapowodzi – jak zaproponował to red. Andrzej Zalewski z radiowej JEDYNKI – nie oszczędziła nikogo i niczego. Mechanizm powstania Wielkiej Wody już opisano, więc daruję tu Czytelnikowi okrutnych wspomnień z tego kataklizmu. Powiem tylko tyle – ten kataklizm ekolodzy przewidzieli już w roku 1994. Ich prognozy sprawdziły się co do joty w latach 1997 i 2001. Problem polega na tym, że nikt ich prognoz i ostrzeżeń nie wziął na serio. Jak zwykle zlekceważono wszystkie przestrogi, co skończyło się katastrofą, śmiercią i zniszczeniem. W przypadku Polski całkowicie, dokładnie i bez reszty sprawdziły się słowa, że „Polak przed szkodą i po szkodzie głupi”. Tak właśnie było, jest i nadal będzie, co atoli jest już sprawą mogącą stanowić temat na serię prac doktorskich i opasłych traktatów z zakresu socjologii czy politologii, a na pewno z psychiatrii klinicznej.

Chciałbym przypomnieć tutaj pewien materiał zamieszczony w „Wizjach Peryferyjnych” nr 2/1996 ss. 17-18, który zatytułowałem „NOL-e nad północnymi Węgrami”, który przypomnę tutaj bez dwóch ostatnich akapitów, które się zdezaktualizowały i z niewielkimi poprawkami. Jest to materiał z IV Kongresu Ufologicznego w słowackich Koszycach, który odbył się w dniach 24 – 26.11.1995 roku. Jak pokazują na to fakty i wydarzenia z maja i czerwca 2010 roku, Nieznany Ktoś wykazał zainteresowanie tym, co się stało w tym roku już 15 lat temu…

Należy tutaj także wspomnieć, że pisząc ten artykuł posiłkowałem się materiałami dr Gábora Tarcaliego z HUFON w Debreczynie. A oto ten materiał:

NOL-e nad północnymi Węgrami

O tej fali obserwacji NOL-i z kategorii Nocnych Świateł nad północno-wschodnią częścią Węgier na węgiersko-słowackim pograniczu, dowiedziałem się od szefa HUFON-u z Debreczyna – [dr] Gábora Tarcaliego w czasie IV Środkowoeuropejskiego Kongresu Ufologicznego w dniu 25 listopada 1995 roku.

Gábor Tarcali zainteresował się tym jako ex-pogranicznik, przy czym trzeba nadmienić, że wśród ufologów – stałych bywalców koszyckich spotkań urologicznych, aż połowa to byli funkcjonariusze czy żołnierze służb granicznych!

Referat Gábora Tarcaliego wywołał pewne zainteresowanie, a to w związku z tym, że ostatnio – od roku 1991 w ufologii modnym się stało „wyjaśnianie” zjawiska typu NL jako… efekt działania laserowej iluminacji dyskotekowej! U nas w kraju tym usiłowano wytłumaczyć dziwne światła obserwowane w rejonie Śnieżki (1603 m n.p.m.) w Karkonoszach. Obserwowane tam Nocne Światła miały pochodzić z dyskotek Špindlerův Mlyna czy Harrahova… Z tego, co jest mi wiadome, nie były to żadne lasery czy też inny rodzaj iluminacji świetlnej. Podobnie rzecz się miała i na Węgrzech.

Noc 24/25 czerwca 1995 roku w rejonie wzgórz Cserehát na węgiersko – słowackim pograniczu była pogodna i ciepła. Cała Europa pławiła się w strumieniach zwrotnikowego, afrykańskiego powietrza, pogoda też była wspaniała – bezchmurna, bezwietrzna i ciemna, bowiem Księżyc znajdował się w fazie pomiędzy III kwadrą a nowiem.

W miejscowości Tomor około godziny 23. małżeństwo Csopajákowie zaobserwowało przelot Nocnego Światła, które było widoczne niemal przez dwie i pół godziny! Widoczny spód obiektu miał kształt prostokąta, więc jego bryła była najprawdopodobniej prostopadłościanem, którego powierzchnia świeciła jasnym światłem, przy czym znajdowało się tam 7 lub 9 jaskrawobiałych świateł. Ów NOL poruszał się wolno w górę i w dół. Po upływie około 2,5 godziny UFO uniósł się nad ziemią na wysokość 400 – 500 m i odleciał w kierunku wschodnim. Był on także obserwowany w dziesięciu miejscach z okolic Tomor i Lak. Zeznania innych świadków twierdzą jednak, że poleciał on na południe – w kierunku na Homrogt i Szikszó.

Tej samej nocy w Lak, około godziny 24., pani Barnáne Fodor zaobserwowała dość niesamowite zjawisko. Nad odległym o jakieś 200 m wzgórzem porosłym rzadkimi drzewami zawisło Nocne Światło w kształcie… mandali! Wirujący wokół własnej osi biało-niebieski NOL już to pokazywał się, już to znikał – odlatując w kierunku południowym – na Szikszó, by po minucie pojawić się ponownie. Trwało to do godziny 02:30, po czym UFO znikło! To Nocne Światło zauważono także w odległej o 6 km miejscowości Hangács.

Kolejna obserwacja tej nocy miała miejsce w Szakácsi, gdzie też około północy miejscowy pasterz Jozsef Filó zaobserwował o godzinie 01:30 przelot jaskrawo świecącego NOL-a w kształcie jaja z widocznymi wyraźnie „oknami”. UFO świecił silnym jasnym światłem i leciał w kierunku północnym. I ten NOL był obserwowany przez kilku świadków z okolicznych miejscowości, w tym mieszkańców Szakácsi.

Węgierska TV, która zainteresowała się tym przypadkiem, nakręciła krótki reportaż, który pokazano w MTV-1. powielono tam tezę, że zjawiska te były spowodowane przez laserową iluminację dyskotek w okolicznych miejscowościach.

Gábor Tarcali, który koordynował dochodzenie przeprowadzone przez HUFON, ponad wszelką wątpliwość ustalił, że w okolicy wymienionych miejscowości, ani innych zawartych w trójkącie Szikszó – Edelény – Encs (gdzie tej nocy także zaobserwowano przeloty Nocnych Świateł, ale ich opisy nie są tak dokładne jak te z Lak, Szakácsi czy Tomor) w dyskotekach NIE MA LASEROWEJ ILUMINACJI na Sali czy w ogóle na budynku! Co więcej – wzgórza Cserehat izolują te miejscowości od siebie tak dokładnie, że mimo swej niedużej wysokości (najwyższy z nich to Kecske-pad o wysokości jedynie 339 m n.p.m. – o wiele niższy od Śnieżki!) przesłaniają one zupełnie położone wśród nich miejscowości tak, że niemożliwe jest oświetlenie laserem terenu z dyskoteki terenu należącego do drugiej wsi…

Owszem – jedyną możliwością byłoby oświetlenie (czyli rozproszenie na cząsteczkach pary wodnej) promieniami lasera chmur wiszących nad daną miejscowością – ale znów – tej nocy nad wzgórzami Cserehát NIE BYŁO ANI JEDNEJ CHMURKI!

Wygląda na to, że wydarzenia te rozegrały się w trójkącie pomiędzy miejscowościami Szikszó – Edelény – Encs, wszystkie zaobserwowane Nocne Światła – poza tym z Szakácsi – leciały w kierunku południowym na linii wyznaczonej miejscowościami Szakácsi – Lak – Tomor – Homrogt i dalej Szikszó. Jedyną dyskoteką, która dysponuje laserami jest ta w Szikszó – ale jak udowodnił to Gábor Tarcali – nie może ona wchodzić w grę ze względu na ukształtowanie terenu i brak chmur. […]
* * * Wydarzenia te początkowo odnosiłem do tamtejszych struktur geologicznych, które mogłyby zainteresować Obcych, bowiem skojarzyło mi się to z doniesieniami z Anglii, gdzie właśnie realizowano PROJECT PENNINE. Wydawało mi się, ze istnieje jakaś analogia. Niestety, po konsultacji z dr Tarcalim hipoteza moja upadła. Struktury geologiczne były zupełnie różne i nieporównywalne. Wspólny jest tylko ich wiek – 250 MA i nic ponadto. Poza tym sądziłem, że być może znajdują się tam złoża rud jakichś mocnych pierwiastków w rodzaju uranu i toru. Na Węgrzech takie znajdują się w rejonie miasta Pecs, które znajduje się na południu tego kraju. W północno-wschodnim kącie Węgier tego rodzaju złoża nie występują, więc i ta hipoteza upadła. Zapanował swego rodzaju impas.

Upłynęły lata całe, póki nie doszło do katastrofy samolotu słowackich sił powietrznych w styczniu 2008 roku, które to wydarzenie znów skierowało moją uwagę na teren wzgórz Cserehat i leżących od nich na wschód gór Zempléni-hegység, gdzie doszło do rzeczonej katastrofy. Problem jednak polegał na tym, że opisane wydarzenia miały miejsce w zachodniej części wzgórz Cserehat i niewiele mogły mieć wspólnego z tą katastrofą, lub zgoła niczego.

Taki impas trwał do roku 2010, a dokładniej do czasu Gigapowodzi. Na Słowacji i Węgrzech była to największa woda od 1940 roku. Spowodowana ona została przez nieprawdopodobnie ulewne i długotrwałe deszcze pochodzące z Niżu Genueńskiego o nazwie Jolanta, która dawała opady rzędu 100 – 150 mm/24h, co jest porównywalne z opadami z Megapowodzi z lipca 1997 roku.

A wszystko zaczęło się od tajemniczego wydarzenia w nocy 28 lutego2010 roku, kiedy to nad pograniczem węgiersko-słowackim przeleciał ogromny bolid, który eksplodował siejąc odłamkami na terenach Słowacji położonymi na południe od Koszyc. Opisywałem już to wydarzenie, więc jedynie przypomnę wnioski, jakie mi się nasunęły:

Czy mógł to być jakiś słoneczny plazmoid? Wątpliwe, bo musiałby zostać dostrzeżony przez astrofizyków na dwa dni przed impaktem. Poza tym taka plazma z „wmrożonym” w nią polem magnetycznym musiałaby spowodować lokalną, bardzo silną burzę magnetyczną, ale nie ma żadnych informacji o fenomenach tego rodzaju.

Jeżeli ten obiekt rozbłysnął na wysokości 30 km, to proste wyliczenie wskazuje na to, że błysk był widziany w promieniu około 600 km, a zatem na obszarze 1.130.400 km², a więc ponad trzykrotnie większym od powierzchni Polski! – i powinien być widzianym na Słowacji i Węgrzech oraz w południowej Polsce, i zachodniej Ukrainie. Niestety, pokrywa chmur nie pozwalała go zobaczyć, a szkoda. W Polsce były on widoczny bardzo nisko nad horyzontem. Być może ktoś to u nas widział, ale nic mi o tym nie wiadomo.

A zatem ten obiekt przeleciał nad Wzgórzami Cserehat i eksplodował nad Słowacją. Całość zjawiska dość dokładnie przypominała Meteoryt Tunguski czy Tunguskie Ciało Kosmiczne w miniaturze. Incydent przypomina także badany przeze mnie spadek tzw. „Meteorytu Jerzmanowice” w dniu 14 stycznia 1993 roku, kiedy to jakieś ciało eksplodowało na wapiennym ostańcu zwanym Babią Górą we wsi Jerzmanowice położonej 19 km na północny-zachód od Krakowa. Pisałem już na ten temat na łamach „Nieznanego Świata” i mówiłem w programie TVN. Jednakże teraz sądzę, że była to po prostu jakaś „zgubiona” bomba przez polskich lotników, która spadła i eksplodowała nie powodując na szczęście większych szkód poza wybitymi szybami i podziurawionymi dachami w Jerzmanowicach.

Przypominam, że w latach 1994-1995 na terenie wzgórz Cserehat obserwowano pojawianie się Nieznanych Obiektów Latających, które do dziś dnia nie zostały zidentyfikowane – o czym mówił na jednym z Międzynarodowych Kongresów Ufologicznych w Koszycach dr Gábor Tarcali z Debreczyna w listopadzie 1995 roku. Co więcej, kilka lat temu nieopodal rozbił się samolot Słowackiej Armii, który leciał z Kosowa do Koszyc. Przyczyny tej katastrofy nie są do dziś znane. Czyżby na pograniczu słowacko-węgierskim od czasu do czasu jednak uaktywniały się jakieś siły albo czyjeś nieprzyjazne ludziom działania?

Tak pisałem w marcu 2010 roku, tuż po tym wydarzeniu. Czy było to jakieś ostrzeżenie? Gdybym był przesądnym czy wyznawcą Spiskowej Teorii Dziejów, to z całą pewnością powiązałbym od razu te wszystkie wydarzenia w jedną całość: najpierw pokazują się UFO, potem rozbija się samolot w tajemniczych okolicznościach, następnie eksploduje tajemniczy bolid i wreszcie wszystko zostaje spłukane falami Gigapowodzi! Jakże to jedno pasuje do drugiego!

Owszem, pasuje – w Polsce było podobnie. Przed Megapowodzią 1997 roku faktycznie miały miejsce obserwacje UFO nad terenami przez ten kataklizm porażonymi, ale… Nie zauważono ich nad Polską przed tegoroczną Gigapowodzią. Wniosek stąd jest taki, że albo Oni zmienili technikę i taktykę obserwacji tego, co się działo u nas – i użyli pojazdów, które były dla nas niewidzialne (NNOL albo IUFO), których istnienie obserwowano już niejednokrotnie, albo Oni po prostu nie musieli obserwować tego, co działo się u nas teraz, bowiem wcześniej wiedzieli, co się stanie i po prostu nie musieli już obserwować tego, o czym wiedzieli a priori. A to ostatnie wskazuje jednoznacznie na tylko jedną możliwość, a mianowicie taką, że Oni podróżują w Czasie.

Osobiście uważam, że będziemy mieli do czynienia z coraz to większą ilością niecodziennych, groźnych w swej skali i zasięgu, anomalii pogodowych. Jest oczywistym, że pogoda jest kluczem do zrozumienia zmian, które mają miejsce na naszej planecie i na nic się nie zdadzą opowiastki różnych „uczonych”, którzy wbrew bijącym w oczy faktom twierdzą, że wszystko jest OK. i nic groźnego się nie dzieje. To bzdura. Zmiany są widoczne i coraz bardziej dokuczliwe, a intensywność i agresywność wystąpień tychże pseudonaukowców jest dowodem na to, że stoją oni nie na straży interesów Ludzkości, tylko i przede wszystkim wielkiego kapitału i jego konkretnych lobbies, które z niszczenia zasobów naturalnych Przyrody czerpią ogromne zyski. Najlepszym przykładem jest koncern BP, który wywołał największy od wielu lat kryzys ekologiczny w Zatoce Meksykańskiej.

Jak dotąd, to nic nie jest w stanie zatrzymać tej rozpędzonej machiny destrukcji i obawiam się, że Ziemianie dążą do stanu takiego, jaki opisałem w moim wystąpieniu na XII UFO Forum we Wrocławiu. Niszczenie środowiska, powstawanie coraz to nowych GMO i negatywne skutki tegoż, zmiany w mentalności ludzkiej stworzyły równię pochyłą, po której Ludzkość zsuwa się coraz szybciej.


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Marika
Grzybior właściwy
Grzybior właściwy
Posty: 2814
Rejestracja: piątek, 3 lutego 2006, 02:51
Pochwalony: 640 razy

Post autor: Marika » piątek, 18 czerwca 2010, 14:53

Miszkolc, temperatura + 21, slonce i chmury :)


Awatar użytkownika

Pan K.
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 6034
Rejestracja: piątek, 3 października 2008, 10:09
Ulubione grzyby: Borowik,podgrzybek,maślak,kurka,koźlaki przeróżne oraz kania.
Lokalizacja: Łódź
Pochwalony: 759 razy

Post autor: Pan K. » piątek, 18 czerwca 2010, 15:40

Zbierają się chmury, pewnie będzie burza. :?


Zablokowany Poprzedni tematNastępny temat