Kochani, szukam odważnych, chcących realizować marzenia... Moje zamierzenia to:
wyjazd na Kamczatkę
wyjazd do Jakucji do kopalni diamentów
wyjazd nad Bajkał
wyjazd na Islandię
i najbardziej niedorzeczny - wyjazd na Antarktydę.
Szukam kogoś, kto by chciał pomyśleć o takiej wyprawie i wybrać się ze mną.
Prędzej, czy później - pojadę; nawet sama (jeśli mi tylko zdrowie pozwoli ), ale ... łatwiej i milej jest dzielić z kimś wszystko - i radości i trudy. Więc... Czekam na jakiś odzew od Was. Grzyby są fantastyczne, ale jest jeszcze tyle na świecie do zobaczenia, poznania... Może się ktoś pokusi?
Pozdrawiam - Cywka
spełnianie marzeń
-
Autor tematu - Grzyb prosty
- Posty: 239
- Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2005, 09:53
- Lokalizacja: Łódź
- Pochwalony: 9 razy
spełnianie marzeń
Włóczykij,
Dzięki za życzenia. Ale ja naprawdę żyję po to aby spełniać marzeń ile się uda.... Zorzę zobaczyłam, na Spitsbergenie byłam (i było super!!!), Kambodżę też już pokonałam ze zjedzeniem usmażonej tarantuli. Resztę po troszku - mam nadzieję, że zdrowie pozwoli - zamierzam zrealizować.
A co do grzybobrania - to niestety pierwszy raz od ok. 30 lat nie pojadę.... Bo nie mam z kim . Trochę się pozmieniało z uwagi na odejście na Wieczne Grzybobranie naszego najstarszego uczestnika tych wypadów - a ja się nie mam do kogo do domku "przypiąć" . Mieliśmy być z p. Janeczkiem, ale on już zbiera grzybki w innym, cudnym lesie. Reszta rodzinki "grzybowej" (tej mojej) nie pojedzie... i to jest zrozumiałe. A ja też się ostałam bez ... Ale za rok mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Jakiejś normy... bo bez p. Janeczka to nigdy już nie będzie to samo (.
Dzięki za życzenia. Ale ja naprawdę żyję po to aby spełniać marzeń ile się uda.... Zorzę zobaczyłam, na Spitsbergenie byłam (i było super!!!), Kambodżę też już pokonałam ze zjedzeniem usmażonej tarantuli. Resztę po troszku - mam nadzieję, że zdrowie pozwoli - zamierzam zrealizować.
A co do grzybobrania - to niestety pierwszy raz od ok. 30 lat nie pojadę.... Bo nie mam z kim . Trochę się pozmieniało z uwagi na odejście na Wieczne Grzybobranie naszego najstarszego uczestnika tych wypadów - a ja się nie mam do kogo do domku "przypiąć" . Mieliśmy być z p. Janeczkiem, ale on już zbiera grzybki w innym, cudnym lesie. Reszta rodzinki "grzybowej" (tej mojej) nie pojedzie... i to jest zrozumiałe. A ja też się ostałam bez ... Ale za rok mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Jakiejś normy... bo bez p. Janeczka to nigdy już nie będzie to samo (.
Elżbieta Cywko