Tak więc nadszedł ten dzień, i uzgodnione wcześniej spotkanie doszło do skutku.
Dzisiejszego ranka kończyłem swój 24 godzinny dyżur, a Wiesiek wraz z małżonka przyjechał po mnie.
Jak się później okazało, to przemiła, o ciepłym głosie kobieta. Teraz rozumie, dlaczego w dialogu wciąż używał słowa "kochanie"
W Ojcowie byliśmy troszkę przed czasem w jednym z punktów wyznaczonych, jednak po chwili okazało się, że musimy się przemieścić w punkt nr.2
Na polance pod ruinami zamku przywitali nas organizatorzy tej akcji. Byliśmy pierwsi na tym "zlocie". Pogoda w miarę, choć ciągle wydawało się, że w każdej chwili może lunąć. Zabraliśmy worki, rękawiczki, i postanowiliśmy wrócić z powrotem na parking przy wjeździe do Parku, by przejść szlaki wcześniej wytypowane przez Wieśka i Danutę.
Kilka fotek z naszej trasy
Zastawialiśmy się, czy to czyjś grób, i czy to nie przypadkiem ujęcie wody na drugiej fotce
Na tym zdjęciu widać, jak marnie zarząd Parku dba o własny teren
Danuta i Wiesław w akcji, ja miałem marne szanse na obfite zbiory
A tu grzybki jakie spotkaliśmy na swojej drodze
Na zakończenie otrzymaliśmy dyplomy
Po powrocie, na miejscu spotkania było kilkanaście osób, nie dopisała zbytnio frekwencja, może to wpływ pogody, a może z powodu wyjątkowego dnia. Nie ważne. Tak się zastanawiałem nad tym, że nawet ze strony naszego portalu był odzew praktycznie zerowy. Ale to indywidualna sprawa każdego z nas.
Spędziliśmy jeszcze godzinkę przy ognisku, kiełbaski były wyborne, nie mówiąc już o chlebku własnego wyrobu. Dzięki
Otrzymaliśmy dyplomy, i drobne upominki w podziękowaniu za wzięcie udziału w tej akcji.
Było miło i sympatycznie.
Pozdrawiam - Robert.