Post
autor: Maryjka » sobota, 13 września 2008, 23:52
Nie należy się zrażać tym, że sarniak dachówkowaty jest w Polsce pod ochroną i z tego powodu dyskwalifikować go w jadłospisie. Świat stoi otworem, więc można go zbierać w innych krajach gdzie nie stoi pod paragrafem. Zbieraliśmy go z Wafkiem z powodzeniem na Słowacji, gdzie występuje jednak dosyć rzadko. Teraz w Norwegii mamy raj sarniakowy. Jest to grzyb wspaniały i o niebo smaczniejszy niż prawdziwek. Jednak musi być odpowiednio przyrządzony. Niestety nie sprawdza się panierowany, ponieważ wymaga długiego wysmażenia. Panierka smaży się szybciej i zanim sarniak uwolni swoje tajemne soki, to musimy go zdjąć z patelni. Przyrządzanie sarniaka opanowałam do perfekcji i wiem, że tylko smażony na tłuszczu na wolnym ogniu, dosyć długo jest wyśmienity. Nadają się do tego tylko młode owocniki, nie większe jak 7 cm średnicy. Starsze bywają wyraźnie gorzkawe. Przy tej wielkości owocnikach nie ma równiez konieczności czyszczenia kapeluszy z kolców. W dużych i starszych kapeluszach kolce niestety się wyłamują, co nie wygląda apetycznie. Dobrze przyrządzony sarniak smakuje jak kotlet schabowo-grzybowy, jest jędrny i soczysty. Suszony jest świetnym dodatkiem do potraw, ale tylko w postaci mączki grzybowej. Suche odłamane kolce sarniaka pływające w zupie lub sosie wyglądają jak czerwie. Nic miłego dla oka. Jednak zawsze pozostaje kwestia odbioru smaków, ale warto go skosztować, aby się upenić w 100 %, że jest warty zbioru.
Ostatnio zmieniony wtorek, 16 września 2008, 20:53 przez
Maryjka, łącznie zmieniany 1 raz.
Maryjka