ukułam jeszcze inną teorię właśnie, po kolejnym obejściu po grzybowisku i rozdarciu włókniny, pod którą mieszkało wielkie stado plaskatych smardzyków
może to nie kora, może to ziemia?? bo ziemię też kupowałam niby jakąś super-hiper i sypałam i mieszana była z 'rodzimą' gliną
na to poszła włóknina i dopiero na to kora... a grzybki pikują spod włókniny i jestem pewna, że chodząc po korze, nawet omijając te wystające, depczę jakieś zakamuflowane egzemplarze siedzące pod włókniną...
ja sobie myślę, że stosując (że tak polecę komuną) 'racjonalną gospodarkę zasobami' - coś tam powinno mi się uchować na przyszły rok, nawet bez dosypywania czegokolwiek
