Na tyle mocno czekałem na sobotę, że nie zraził mnie nawet deszcz, który siarczyście padał w godzinie pobudki o 5, i o 6, gdy byłem na parkingu pod lasem, i o 7, gdy obudziłem się w samochodzie, bo chciałem trochę przeczekać

No ale w końcu poszedłem i łaziłem w deszczu ponad 3 godziny, aparat zakrywałem sobą cykając zdjęcia, aż w końcu zacząłem wszędzie porządnie przemakać i zrobiło się mało przyjemnie. Najpierw robiłem postoje pod co większymi koronami drzew, aż pół godziny stałem pod paśnikiem i na szczęście o 11 się przejaśniło i można było ruszyć dalej

Nie nazbierałem nic, ale nie nastawiałem się na zbiory, a byłem spragniony różnorodności gatunkowej. Koźlarzy grabowych bardzo mało, a te i tak stare i nasiąknięte wodą. Z tych względnie lepszych:
Naprawdę od groma gołąbków, we wszystkich kolorach, na każdym kroku wręcz, najwięcej zielonawych:
Najbardziej jestem jednak zadowolony z mojego debiutu z muchomorem zielonawym
Z muchomorów twardawych też jestem zadowolony ze względu na to, że pierwszy raz w życiu wiedziałem, że te właśnie fotografuję
Mega radość sprawiły mi również te grzybki, bo podobały mi się na cudzych zdjęciach, ale nie wiem co to za jedne
No i cala kłoda boczniaka łyżkowatego z listy zagrożonych... chyba
I trochę pozostałych:
Zatem pomimo deszczu, wypad kolorowy i całkiem udany. Od czwartku urlop, środa święto, więc wolne, czyli za 1 dzień znowu w las
