Dziś – kończąc urlop, uczciłem triduum grzybowe ponowną wyprawą w Beskid Wyspowy. Ok 5 byłem na miejscu, szarówka, chmury wisiały w lesie, niezbędna latarka i mądrze wzięta czołówka. Pierwsze kroki i pierwsze borowiczki, lecz po chwili zaczęło świecić pustkami, zaniepokojony ruszyłem więc w kierunku...